Moja nawiedzona „psorka”
zabrała nas niegdyś na kawę do Jamy Michalikowej i był to
chyba mój pierwszy kontakt z „cyganerią” (oczywiście wirtualny, bo pora
była zbyt wczesna). Postanowiłem dziś zaaranżować koncert w „Piwnicy pod
Wściekłym Karpiem” i zaprosić nań artystów z różnych stron świata.
Nie wiem tylko czy uda mi się wytworzyć klimat typowy dla bohemy
oraz zabić zapach nieświeżej ryby. Zapraszam w moje skromne progi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz